Kilkuset związkowców Solidarności od 27 marca br. pikietowało w namiotowym „miasteczku emerytalnym” ustawionym przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów w Warszawie. Dzień później ,,miasteczko’’ zostało przeniesione pod Sejm.
Namioty przed Kancelarią zostały rozłożone przez protestujących 23 marca. Całodobowy strajk pod siedzibą szefa rządu prowadził Region Gdański. Kolejnego dnia związkowców z Pomorza zmienili członkowie Solidarności ze Śląska i z Zagłębia. Manifestacji towarzyszyły bębny, trąbki i gwizdki. Związkowcy ze śląsko-dąbrowskiej „S” korzystali z transparentów z napisami: „Praca aż do śmierci”. Nie zabrakło również kukieł premiera i ministra finansów.
Pikietujący otrzymywali wsparcie z rożnych stron – rolnicy z całej Polski przyjeżdżali dostarczając jabłka, suchą żywność i wodę. Taka pomoc wyrażała poczucie wspólnoty w myśl idei, o którą domagali się strajkujący.
-Wszyscy pamiętamy „białe miasteczko”, które stało tu w 2007 roku. Pamiętamy, jak przychodziły do protestujących Hanna Gronkiewicz-Waltz i Ewa Kopacz z PO. Politycy tej partii nie mają prawa mówić, że nasz protest jest polityczny. To jest protest Solidarności, protest społeczny przeciwko tej najgorszej władzy w ostatnim 10-leciu – komentowali manifestujący. Z protestującymi w miasteczku związkowcami spotkał się wywodzący się z regionu śląsko-dąbrowskiego szef Komisji Krajowej NSZZ Solidarność Piotr Duda.
Protest Solidarności i jej „miasteczka emerytalnego” dotyczył reakcji na wydłużenie wieku emerytalnego o 2 lata dla mężczyzn i aż o 7 lat dla kobiet. Dotknie to ok. 16 mln osób pracujących. Premier Tusk nie wspominał nic o takich planach w parlamentarnej kampanii wyborczej. Wydłużenie wieku emerytalnego prowadzi do krótszego czasu wypłacania świadczeń emerytalnych, a więc zmniejszenie zobowiązań Skarbu Państwa z tego tytułu i tym samym swoista gwarancja, że wystarczy środków publicznych na spłatę rat i odsetek od już ponad 800 mld zł publicznego długu.
Pod wnioskiem o referendum Solidarności udało się zebrać w krótkim czasie ponad 1,5 mln podpisów. Protest pod Kancelarią Premiera jest dodatkową próbą zwrócenia uwagi posłom, że nad tak ogromną liczbą podpisów sprzeciwiających się wydłużeniu wieku emerytalnego demokratycznie wybrany Sejm nie może przejść obojętnie.