W dniu 28 lipca br. przeciwko brakowi działań Rządu w związku z dramatyczną sytuacją w sektorze ogrodniczym protestowali reprezentanci branży sadowniczej. Pikietę zorganizowała Sekcja Ogrodnicza NSZZ RI „Solidarność”.
Protestujący sadownicy przedstawili ministrowi rolnictwa swoje postulaty. Delegacja Sekcji Ogrodniczej NSZZ RI „Solidarność” na czele z jej Przewodniczącym Leszkiem Kumorkiem wzięła udział w rozmowach z ministrem rolnictwa Markiem Sawickim.
Protestujący podkreślali, że od ostatniego spotkania dotyczącego sytuacji w branży sadowniczej (odbyło się ono dokładnie 6 lat temu) żaden z podnoszonych wtedy problemów nie został przez Rząd rozwiązany i są one nadal aktualne. Rząd przez 6 lat nie podjął żadnych działań. Dlatego też w tym kontekście zwrócono uwagę w szczególności na brak uregulowania i wypracowania odpowiednich rozwiązań prawnych dotyczących wzoru umowy kontraktacyjnej (zawierającej w szczególności termin dostawy, kary za niewykonanie, cenę minimalną oraz możliwość aneksowania umów m.in. w wypadku klęsk związanych z niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi). Zwrócono uwagę na dalszy brak egzekwowania przez Rząd przepisów dotyczących pomocy unijnej dla zakładów przetwórczych (przepisy nakładają na zakład korzystający z pomocy wspólnotowej m.in. obowiązek posiadania umów kontraktacyjnych na co najmniej 50 % skupowanego surowca z lokalnymi producentami. Zakłady te stosują pewnego rodzaju „manipulację”, traktując deklarację współpracy podpisywaną z rolnikiem jako spełnienie wymogów dotyczących umów kontraktacji). W odniesieniu do pomocy proponowanej przez ministra dla branży sadowniczej w postaci pomocy de minimis, Związkowcy podkreślili, że pomoc ta jest niewystarczająca i niewspółmierna nie tylko do kosztów produkcji a także kosztów podstawowych zabiegów ochronnych (m.in. ze względu na bardzo wysokie ceny środków ochrony roślin). Zwrócili także uwagę, że w najbliższym czasie podobne problemy, związane m.in. z możliwą zmową cenową mogą dotknąć także inne branże m.in. producentów zbóż czy rzepaku. Minister zadeklarował ustosunkowanie się do przedstawionych postulatów i propozycji rozwiązań na piśmie. Sadownicy zaapelowali natomiast o podjęcie pilnych działań, których konieczność sygnalizowano już 6 lat temu.
Chcemy, żeby było tak jak w innych krajach, gdzie jest realizowany interwencjonizm na rynku. Zakład w Kozietułach sprowadził wiśnie z Węgier i Chorwacji, zanim jeszcze rozpoczął się zbiór w Polsce. Przepisy unijne mówią, że aby zakład dostał pomoc unijną, powinien w 50 proc. skupować owoce krajowe. Dlaczego przez 6 lat to nie było sprawdzane, dlaczego jesteśmy znów w takiej sytuacji jak w 2008 roku, kiedy też protestowaliśmy? Chcemy, aby stworzono nam warunki do funkcjonowania na rynku i służenia Polsce, tym bardziej, że 20 mld euro zyskuje skarb państwa z eksportu. Czy można zarżnąć kurę, która znosi złote jajka?- powiedział jednemu z portali rolniczych Przewodniczący Sekcji Leszek Kumorek. Jego zdaniem należy unormować rynek, a wtedy sadownicy nie będą potrzebować żadnej pomocy.